przypominamy tekst Pawła Wrony o naszej klubowej ściance wspinaczkowej
Wspinanie na sztucznych ścianach stało się dziś bardzo popularne. Jest to forma aktywnego spędzania wolnego czasu z rodziną i w gronie znajomych. Jednak pierwsze takie obiekty powstały stosunkowo niedawno, bo dopiero pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, a mało kto wie, że najstarsza, zadaszona ścianka wspinaczkowa w Polsce została stworzona w Gliwicach, przy ulicy Zwycięstwa, tuż obok rynku.
Spotkanie po latach
Z Jackiem nie widziałem się od studiów. To już przeszło dwadzieścia pięć lat. Wyjechał za chlebem najpierw do Anglii, potem znalazł się na moment w Australii by ostatecznie osiąść w Kanadzie.
Wrócił na moment do kraju i włóczymy się po mieście. Nie muszę pytać czy wciąż się wspina bo wiem, że tak jest. To trochę jak z rowerem, przejażdżka zawsze sprawia radość. Omawiamy wiele spraw, ale jak zwykle przy takim spotkaniu przewagę biorą wspominki. Zaczynaliśmy się wspinać i trenować tu w Gliwicach, w samym centrum w tzw. „szybie”. Po chwili wahania idziemy zobaczyć jak wygląda to miejsce dzisiaj.
Szyb
Ścianka została zbudowana około 1987r. w kamienicy przy ul. Zwycięstwa 1, w starym szybie transportowo – wentylacyjnym. Stąd powstała jej nazwa. Nie było to jednak miejsce do końca przypadkowe, ponieważ na ostatnim piętrze już wtedy swoją siedzibę posiadał Klub Wysokogórski w Gliwicach.
W tym czasie w Polsce nie było innych obiektów tego typu. Otwarcie „szybu” było więc wydarzeniem ogromnego kalibru i ściągnęło do Gliwic ówczesną polską czołówkę wspinaczkową. Trenowali tu praktycznie wszyscy, którzy chcieli się liczyć we wspinaniu.
Z powodu trudności z zakupem niektórych materiałów do budowy, wiele spraw zostało zaimprowizowanych. Jedną z nich były na pewno sztuczne chwyty, które po prostu wystrugano z drewna lub wykuto w ścianie. Przybrały one formy przypominające ich naturalne odpowiedniki – takie które można spotkać podczas wspinania po prawdziwej skale. Były to małe krawądki, dziurki mieszczące trzy, dwa, a nawet tylko jeden palec. Do koncepcji wytwarzania drewnianych chwytów wrócono dopiero obecnie.
Na przełomie lat ’80 i ’90 „szyb” stał się kuźnią talentów.
Wehikuł czasu
Wchodzimy do kamienicy. Drzwi do szybu są otwarte. W środku stoi nieznana nam osoba. Montuje jakieś przewody.
- Chciałem tylko sprawdzić czy instalacja działa. A wy czego tu szukacie?
- Tak się rozglądamy – odpowiadamy i patrzymy na miejsce, w którym spędzaliśmy kiedyś praktycznie wszystkie wolne chwile. Nie tylko z resztą my. Uczniowie, studenci z okolic, często urywali się z zajęć i przejeżdżali wiele kilometrów by wspinać się w ciągu całego dnia, wieczorem, a nawet w nocy. Niejeden spędził tu także święta czy Sylwestra.
- Nieczynne? – pytam raczej retorycznie.
- Nie, liny są zdjęte, puszczamy tu media do góry.
Teraźniejszość
Przez moment odbyliśmy podróż w czasie. Natomiast obaj wiemy, że wspinanie poszło naprzód i dziś nie byłoby to już wystarczające miejsce treningowe. W porównaniu z tamtym czasem poziom wspinania sportowego poszybował w przestworza. Zawodnicy rozwijają się bardzo wszechstronnie, a tego nie dało by się już osiągnąć trenując w „szybie”.
Z resztą i tak „szyb jest już praktycznie zlikwidowany.
tutaj znajdziecie szerszy tekst o naszej ścianie opublikowany na stronie 8a academy