Cel wyprawy: Góra Ducha, ósmy pod względem wysokości szczyt Ziemi.
Leży w północnej części Nepalu, w dystrykcie Lamjung i osiąga wysokość 8163 m n.p.m. Manaslu jest jednym z najpóźniej zbadanych ośmiotysięczników. Leży około 70 km na wschód od Annapurny. W 1950 roku Szwajcar Toni Hagen dokonał pierwszej dokumentacji fotograficznej Mansalu podczas przelotu samolotem. Jerzy Kukuczka mawiał, że trasa do bazy pod Manaslu wiedzie przez najpiękniejszą część nepalskich Himalajów. 9 maja 1956 roku wierzchołek Manaslu osiągnęło dwóch członków ekspedycji japońskiej: Toshio Imanishi i Szerpa Gyaltsen Norbu.
Jest to góra szczególna, także ze względu na etymologię samej nazwy, bowiem jest ona mistyczna i pochodzi od sanskryckiego słowa „manasa” i oznacza w wolnym tłumaczeniu „Górę Ducha”. W wierzeniach tubylców zamieszkują ją bogowie i to właśnie z tego powodu władze Nepalu nie chciały wydawać przez wiele lat zezwoleń na jej atakowanie. Co więcej, do dnia dzisiejszego, z szacunku dla nepalskich wierzeń, a także z rozsądku, alpiniści wspinający się na Manaslu, zatrzymują się kilka metrów poniżej najwyższej części skalnej grani.
Góra charakteryzuje się długimi grzbietami, które wraz z lodowcami spływającymi dolinami u stóp góry pozwalają na zdobycie góry z każdej strony. Sam czubek góry, wypiętrza się stromo nad okolicą i jest dominującym elementem krajobrazu. Góra zbudowana jest ze skał metamorficznych a lodowcami z niej spływającymi są Manaslu, Pungen, Thulagi.
Do 12 maja 2011 roku miały miejsce 64 wypadki śmiertelne i pod tym względem plasuje Manaslu na czwartym pod względem niebezpieczeństwa ośmiotysięcznikiem (po Annapurnie, Nanga Parbat i K2).
28 marca trzyosobowa wyprawa w składzie: Robert Cholewa, Ela Cholewa i Piotr Tomala jadą zmierzyć się z Górą Ducha.
Pierwsza informacja od Roberta z dnia 1 kwietnia: „Jesteśmy już w Katmandu. Pierwszy od razu poważny problem. Podczas odprawy celnej naszego cargo zostały znalezione i zarekwirowane nasze radiotelefony. Ponadto mieliśmy duże problemy z odbiorem naszej przesyłki. Radia przepadły, a bez łączności działać nie możemy. Rozpoczęliśmy nerwowe próby zdobycia innych radiotelefonów.”
Dzień później: „Po pierwszych problemach z radiotelefonami sytuacja została opanowana. Zrobiliśmy ostatnie zakupy i jutro wyruszamy na trekking w stronę bazy. Pojedziemy około 7 godzin do miejscowości Arugat. Spodziewamy się przez kilka pierwszych dni bardzo wysokich temperatur.” Jurek Kukuczka napisał o Himalajach: „Droga do bazy pod Manaslu prowadzi wzdłuż rzeki Buri Gandaki. Jest to jedna z najpiękniejszych dolin jakie znam”. Robert opisuje to tak: ” Droga niesamowita – kręta i wąska. W ogóle nieutwardzona, podróż siedmiogodzinna cały czas w ogromnym pyle. Zadziwiło nas, że bus marki TATA dojechał bez problemu. Jutro zaczynamy trekking.” Trasa wokół Manaslu jest przepięknie widokowa. Pierwsze dni trekkingu to marsz wśród bujnej roślinności. Po drodze usiane są wioski jakby czas się w nich zatrzymał w momencie ich powstania. Nie ma tutaj ani hoteli, ani schronisk jak to ma miejsce po Everestem, Annapurną czy doliną Langtangu. Jest tutaj natura w czystej postaci.
3 kwietnia wyprawa dotarła do Lapubesi – częściowo dżipem, a częściowo na nogach.
Wyprawa przebiega planowo, za dwa dni uczestnicy powinni dotrzeć do ostatniej miejscowości przed bazą – Samagoon.
BLOG WYPRAWY:
http://elacholewa.pl/?p=949
http://www.goryonline.com/