odbędzie się w środę 6. października 2010 o godz. 18-tej w parafii pw. Chrystusa Króla w Gliwicach przy ul.Okrzei 31.
Poniżej zamieszczamy wiersz, który na wieść o śmierci Zdzicha napisała Jego koleżanka, Nela Szankowska.
Kornela Szankowska
Dziędziel jakiego znałam
Zawsze od lat był w Gliwicach
I zawsze pieszo po ulicach
szedł w „kapelusie” i z plecakiem
Te rzeczy były jego znakiem
Kochał swe góry nasze Tatry
Wykołysały Go górskie wiatry
Bo tam do szkół po części chodził,
chociaż we Lwowie się urodził.
A potem Lwów był znów,
I politechnika
Tak się wykształcił na technika
W Gliwicach później kontynuował
Jako inżynier tu pracował
A znalazł czas i na harcerstwo,
na turystykę i narciarstwo.
Choć szedł z daleka z Tarnogórskiej
(no właśnie, znowu trochę z górki)
Szedł zawsze pieszo nie tramwajem
Wspinaczka była jego rajem
On pierwszy wbijał haki w ściany
Wielu dróg przez się odkrywanych
Pamięć miał świetną niczym słoń
Pamiętał co mówiła doń młoda osoba, przed wielu laty
Co się zwracała jak do taty
Zawsze pogodny, nie narzekał
I tylko w góry wciąż uciekał
Nie było nigdy słowa skargi
Łatwo w uśmiech składał wargi.
Ten żywy pomnik naszego czasu
Cicho szedł w życiu bez hałasu
Był między nami wciąż obecny
Zdawać się mogło, że jest wieczny
I już go nie ma
Poszedł – w najdalszą drogę świata,
Skąd się nie wraca