Relacja Waldiego z pobytu w Hiszpanii poniżej:
Licznie zapowiadający się wyjazd z różnych przyczyn skurczył się do trzech
osób. Dwójki miłych gości z Lublina i mojej skromnej osoby.
Po licznych perypetiach dojazdowych wylądowaliśmy w szeroko reklamowanym
Margalefie. Moim zdaniem znacznie przereklamowanym.Skały nie grzeszą ani
wielkością i są jak na warunki westowe raczej niskie.W całym rejonie
znależliśmy cztery interesujące sektory. Najlepszy z nich to” Raco de la
Finestra” i pobliski “Tenebres”
Wszystkie łatwiejsze drogi ( tak do 7b) to szare płyty z ostrymi dziurkami
ani piękne ,ani przyjemne.Za to drogi od 8c w górę prowadzą zajebistymi
pochylniami. Robią naprawdę mocne wrażanie.
Dróg w przedziale 7c – 8a poprowadzonych w przewieszeniu jest niewiele ,a
i tak nie wszystkie są interesujące
Przystawiałem sie tylko do klasyków i drogi które zrobiłem można polecić
” sativa patatica” 8a na Tebernes
” Transilvania” 8a
” Ximpleta” 8a obydwie w sektorze Espadelles
Wszystkie padły w drugiej próbie i wydaje mi się ,że na przewieszonych
drogach w Margalefie cyfra jest lajtowa.W przeciwieństwie do płytowych
szarości ,gdzie jest hardcorowo.
Z różnych powodów wylądowaliśmy na dwa dni w rejonie” Montsant”
Rejon robi duże wrażenie ściany są naprawdę wysokie.Na najdłuższych
drogach potrzebna jest lina 100m.Wspinaliśmy się tylko w jednym sektorze “
Raco de l Missa” z imponującą pochylnią i równie pięknymi poprzewieszanymi
płytami.Wspinanie wytrzymałościowe po dobrych dziurach.
Całe dwa dni wspinaczkowe poświęciłem na walkę z legendarną “Hidrofobią”
ale bez sukcesu.
Waldi