W przeciwieństwie do poprzedniego roku, tym razem bywało czasem chłodno…
Spowodowało to większą chęć to wspinania, a także dało możliwość np. przebywania w rejonie Massone od rana…ale po kolei.
Arco jest bardzo znanym i ogromnym obszarem wspinaczkowym – który chyba jest większy niż Frankenjura czy nasza Jura. Mankamentem jest południowa wystawa właściwie wszystkich sektorów, a konsekwencją tego jest wspinanie w lecie w praktycznie dwóch z nich: Nago (słońce od 14stej) i legendarne Massone (słońce do 14stej).
Massone znajduje się jakiś 1km od centrum Arco, do Nago trzeba jechać łagodnymi serpentynami około 10km. Pod oboma sektorami znajdują się parkingi, na które zazwyczaj ciężko się wbić. Dzieciowość obu sektorów zależy od wybranej drogi i waha się od 10/10 do 0/10 (pod część dróg w Massone podchodzimy gustowną Via Ferratą).
Z noclegami nie ma większych problemów – campy, kwatery, hotele itd. wszak Arco słynie nie tylko ze wspinania – jest to także raj surferów (jezioro Garda), kolarzy, lotniarzy itd.
Skutkiem jest oczywiście tłum w sezonie.
Dobrym pomysłem jest zakup sprzętu wspinaczkowego w sklepie Redpoint w Arco, gdzie można nabyć liny (Mamut, Edelrid, Roca) o długościach 70m za 90euro, a 80m za 100euro. Trzy worki magnezji Campa za 15euro, set 5 ekspresów za 25euro, Miury za 80euro i tak mógłbym wymieniać.
My trafiliśmy na dwa tygodnie zawodów. Tym wydarzeniem żyje praktycznie całe Trento.
Z resztą ambicją organizatorów było stworzenie imprezy na miarę olimpiady. Spektakle świetlne i teatralne towarzyszące otwarciu, zawody para-climbing czy parada 58 państw przez miasto – no tak parada – miałem wspomnieć. Otóż szły reprezentacje, nie wiem, Iran, Nikaragua, jakieś Zjednoczone Emiraty, oczywiście USA, Ukraina, Czechy wszędzie zawodnicy, no i jest – wypatrzyliśmy Poland. No i kto idzie? – jakieś dziecko lokalne niosące tabliczkę, a naszych brak.
Wspinanie:
Mając kilometry dróg dookoła, szybko zrezygnowaliśmy z rp na rzecz radości ruchu w nieznane. Możliwości nieograniczone, ale wyceny dróg nawet w obrębie jednego sektora bardzo nierówne. Można trafić na 7b praktycznie z kosmosu jak i banalne, mało tego – bywają 6c na których pot zalewa oczy.
Nago oferuje wspinanie techniczne i pionowe z tendencją do lekkiego przewieszenia.
Massone przypomina Misję Pec w Ospie z tą różnicą, ze trudno jest od samego startu, bo piony podprowadzające pod okapy mają zaniki rzeźby, słabe kaloryfery i niezły wyślizg.
Długości dróg w obu rejonach dochodzą do 40m i trzeba zabierać ze sobą w podróż około 20 ekspresów.
Było nas tam całkiem sporo (my, Olowie, Fizolowie, Paweł z Poznania z rodziną, Staszek Piecuch z rodziną, państwo Polacy z Niemiec), tak że wymienianie tu wszystkich przejść jest niemożliwe, zatem bliżej Gliwic:
Olo – ilości 7a OS a ponadto Beach boys 7b OS, Duracell 7b Flasz i 2x 7b+ OS
Ja – na ilość do 7a OS (np. Aladin, Tasmania), a jedno 7b (Duracell) mnie tak wkurzyło, bo oesa zepsułem na zasadzie loterii wchodząc prawą reką w krawadkę (narzucało się) zamiast lewą po krzyżu (nie narzucało się), że złamałem zasadę i poprawiłem od razu RP.
Zdjęcia tu:
http://kwgl.org/gallery/main.php?g2_itemId=25845
A po trzech pobytach w Arco pora już na zmiany.
Pablo